niedziela, 27 sierpnia 2017




W poszukiwaniu zgodności wiary...


Przeszukajmy własne kieszenie wiary poukrywane w ciepłych pieleszach duszy.. Odnajdźmy ślady poprzesuwanych skał i gór,przejedźmy palcami po wyrytych na nich ramionach Bożych,po Jego palcach pełnych siły! On naszą wiarę wprowadza w czyn,nadaję jej początek i koniec.. A więc przeszukujmy  samych siebie w poszukiwaniu cudów wiary i posłuszeństwa,dajmy temu światu dowody Jego istnienia i naszej w Nim zależności.. Strząśnijmy kurz w którym brodziła nasza niewiara i niech to co On w nas stworzył, odbija światło Jego sprawiedliwości i wierności.. Bóg od najmniejszej cząstki atomu budował w nas wiarę w Jego istnienie i miłość i wielkość stworzenia.. Jakkolwiek nazwać tych co nie wierzą w swego Stwórcę,są oni jedynie podnóżkiem stóp diabła,który karmi ich zaślepieniem niewiary,mimo że niewierzący tak silnie w Boga,jedynie staczają z Nim większy co rusz bój.. To oni właśnie są skałami i górami,które przesuwa Bóg z naszej drogi,by droga nasza prowadziła nadal do Stwórcy.. Wszak to niewiara jest górą,na którą wdrapywał się Jezus i z jej wierzchołka wzywał swego Boga i oddawał mu pełnię chwały.. Jedynie król królów i pan panów ma moc wspiąć się na szczyty naszych wątpliwości i mając to wszystko pod stopami,wzywać Ojca i zmieniać wszelkie okoliczności.amen! 
Bóg nie zatrzyma nas w podchodzeniu do gór i skał naszych watpliwości,błędnych oczekiwań i narzekań,ale pozwoli nam podejść jak najbliżej,byśmy zobaczyli jak ogień Jego wiary i zamierzeń trawi to co myśmy uznali za zbyt wielkie dla człowieka.. Ale czy będziemy jak Izrael cofać się i w zamyśleniu i strachu(nie w bojaźni) czekać,aż Bóg zakończy swe zamierzenia,czy raczej podejdziemy i zaczerpniemy w czyste ręce tego ognia,by wypalanie zaczęło się od naszych serc i umysłów,pozwalając ogniowi Bożemu strawić w nas kamienie węgielne tej góry.. Czyż nie powinniśmy pragnąć obcowania z mocą dzieł Bożych? Palący ogień prawdy Bożych obietnic powinien zacząć swój triumfalny marsz od głębin naszych serc i dusz,rozlewając się na wszystko wokół nie dotykając jedynie plonów gotowych do zebrania w dziele zbawienia żywej palącej ewangelii.. Jakże potężne byłoby dzieło Boże,gdybyśmy pałając ogniem Bożym zapalali proch pod stopami niewierzących,by nie stali już twardo w swym zaślepieniu,lecz dotknięci przez prawdę padli na kolana i wzywali imię swego Stwórcy?
 A więc jak wiele wiary nam potrzeba by Boże dzieło rozpocząć w nas? Jaka jest miara wiary nam przydana przed założeniem świata? Miarą tą jest pełne zrozumienie Imienia Jezusa.. Czyż wezwanie Jego imienia jest ciężarem ponad siły nasze? Mamy jedynie zwrócić swą uwagę na Niego! On jest sprawcą i dokończycielem zamysłów Boga Ojca w naszym życiu.. Jezus umieścił w nas wiele przykładów swego działania w wierze,On zna wszystkie chwile gdy Jego Imię wyróżniało nas pośród innych istnień.. Gdy życie nasze przenosił w swych przebitych dłoniach ponad rozpadlinami zasadzek diabelskich,nie pytał czy wierzymy w dzieła Jego,lecz w Imię Jego.. Nie nasza to rzecz znać wszystko teraz,ale znać Imię Jego jest naszym obowiązkiem i najlepszym natchnieniem do służby w Jego prowadzeniu.. Nie ustawiajmy sobie namiotów i komór modlitwy na górach,ale zanim jeszcze podejdziemy do przeszkody w naszym życiu,już módlmy się by Pan wysłał swój ogień i wypalał w nas powody ich powstania..   Nie wstępujemy na górę czekających nas przeszkód,lecz usuńmy ją całą sprzed naszych oczu i spójrzmy na kolejny etap naszej wąskiej trudnej drogi.. 
A więc czy mamy w sobie miarę wiary ,która zawiera w sobie znaczenie imienia Jezus? Jeśli Jezus jest drogą,to zdarzy się,że Pan poprowadzi nas na wprost naszych prób i przeszkód,nie ominie ich lecz pozwoli nam je pokonać i zniszczyć.. Chwała Bogu,że pozwala i pragnie prób dla nas i rozliczeń z tym co mogłoby nas powstrzymać od ujrzenia mocy Jego wierności i miłości do nas.. 
Każda chwila gdy z wiarą wzywaliśmy Imienia Pańskiego jest możliwością skupienia na sobie pryzmatu obietnic Bożej pomocy. Bóg zna całą nasza drogę i wszystkie próby i przeszkody na naszej drodze zbawienia. On nie cofa się i nie szuka innych bogów,którzy nie oczekują wejścia w ogień posłuszeństwa.. 
Nasz żywy Bóg nie przetopił swego pełnego chwały tronu,na cielca ludzkich marnych możliwości..   

Ojciec Chwały Bożej pragnie dla nas wzrostu w wypalaniu naszej cielesności i powierzchownej duchowości.. Nie można ominąć góry,która ma być skruszona i spalona.. Łaską jest podejście do góry płonącej Bożym działaniem.. Okażmy się równie wypaleni w swych sercach,wytopieni jak najczystsze białe złoto.. Jedynie ogień nie boi się ognia i pośród ognia przebywa,czy wiec jesteśmy pełni ognia Bożego  działającego w nas i oświetlającego nam drogę Pańską?
Dwie drogi prowadzą do pokonania przeszkód i zwyciężania w próbach..: odrzucenie naszych przeszkód według wiary w Słowo Boże,odrzucenie tych gór do morza pod stopy Pana,albo skruszenie swego serca i spalenie go wraz z górą próby wiary i stanięcie twarzą w twarz z Panem w ogniu Chwały posłuszeństwa i mocy.. Jedna droga prowadzi chrześcijanina pragnącego odpocznienia w Panu,druga natomiast prowadzi go pośród rydwanów stałej obecności mocy Bożej,dostępnej jedynie dla tych,którzy drogi kapłaństwa poszukują i serca swe na ołtarzu Pana składają,na ołtarzu gorącym od żaru Jego przenikliwego wzroku...
Niewiara zasiana w tych którzy nas otaczają i niewiara naszych wątpliwości są wczorajszym dniem,gdy zrezygnowaliśmy z modlitwy,pokory lub gdy nie zamknęliśmy zbyt szczelnie drzwi naszej komory.. Ale wiara która budzi dla nas dzień jutrzejszy jest godna tego by dzień obwieścił imię Pana,dzień jutrzejszy znikomy dla niewierzących,lecz dla nas będący zaproszeniem na wesele baranka..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz