niedziela, 27 sierpnia 2017

,,Biednych ZAWSZE U SIEBIE mieć będziecie.."

W jakim sensie biednych? 
Ubogich fizycznie z powodu ułomności cielesnej?
Ubogich materialnie odzianych jedynie w niedostatek?
A może wreszcie ubogich duchowo,bez życia w Bogu?

Jaki aspekt BRAKU jest dla człowieka najdotkliwszy? A może zawiązany przez diabła potrójny węzeł tych trzech ułomności? Przecież związanym można być aż do bólu przez każdą z tych rzeczy i równie mocno doświadczać agonii umierania w narzekaniach i wygrażaniu wobec wszystkich i wszystkiemu..
Biednych zawsze mieć będziemy,nie możemy od nich ,,uciec" na osobność własnego egoistycznego JA,te biedne duchowo stworzenia Boże,otaczają nas i niwelują sobą nasze świątynki na wzgórzach,świątynki pychy i samozadowolenia z poziomu naszego chrześcijaństwa. Nie możemy się w niczym wzbić by być bliżej Boga,JEŚLI  pragniemy służyć Bogu żywemu,ci którzy są ubodzy duchowo,ściągają nas linami z powrotem! Każdy ich ruch wokół nas krzyczy: Głoście Nam!!! Głoście nam Boga żywego,Boga który nas stworzył! 
Życie prze okrutnie drwi z tych,którzy wznoszą swe oczy do Boga,ale nie wznoszą swych serc i nie szukają Jego planów dla świata wokół,świata biednych duchowo ludzi z których my sami zostaliśmy wyrwani. Chciałoby się wierzyć,że Jezus miał tu na myśli jedynie ludzi głodnych chleba doczesnego,to by nas rozgrzeszało, dawało komfort do naśladowania się nawzajem w głoszeniu o wypieku chleba,zamiast w głoszeniu ewangelii,w której jest przepis na chleb duchowy z nieba..

Jakim chlebem chcemy dziś karmić bezdomnych w oddaleniu od domu Pana?
Nie zaniedbujmy nakarmienia fizycznego,ale czyńmy też dla nich uczty duchowej ewangelii,uczty z chleba ciała i krwi Jezusa. Czyż ewangelia nie jest jedynym chlebem i pokarmem głodnych duchowo? Godnym rozdawania bez wypominania? 

Biednych duchowo zawsze będziemy mieć u siebie,dokądkolwiek pójdziemy,zawsze spotkamy kogoś,kto potrzebuje nas,choć często my tak nie uważamy,odsyłamy ich potrzeby od siebie,szukając już innej drogi i innego rodzaju zwiastowania. Tworzymy enklawy chrześcijaństwa,zamknięte kręgi dla wybranych,nie wiedząc,że Jezus za nami nie poszedł.. Wpadamy w sidła ,,resztek ułomków" ,pokarmu który marnujemy nie rozdając,a więc Jezus zbierze od naszych dusz to co zostało,by się ,,nie zmarnowało",zbierze i przyda tym,którzy darem Bożym ku pomnożeniu zawiadują,dla przyczynienia się Bożej łaski i miłosierdzia,które już u drzwi jest.. Te drzwi właśnie Jezus otwiera i sprasza na wesele tych,którzy głodnych duchowo umiłowali,a więc miłowania Pana dostąpią,wejdą do radości i odpocznienia swego Pana,wejdą by odpocząć od dzieł swoich w Chrystusie Jezusie. Bóg oczekuje,że rzeka Jego łaski,prawdy i chwały będzie się poprzez nas przelewać i otwierać oczy niewidomym na Boga,jeśli zatrzymujemy duchowy pokarm,rzeka ta zamienia się w nas w bagno i staje się jednorazowym cudem jak sadzawka Syloam,sadzawka,której woda w akcie posłuszeństwa była użyta,by otworzyć oczy ślepemu od urodzenia,lecz nikt inny już z niej tego daru nie otrzymał.. Czy więc my mamy być tylko sadzawką,bagnem w którym ugrzązł nasz własny początek zbawienia? Czyż rzeka Bożych możliwości nie poszerza granic i palików naszych własnych możliwości,które poddajemy Stwórcy by pomnożył jak oliwę wdowy z Sarepty? Jeśli mamy pragnienie niesienia ewangelii do ubogich duchowo,to czy chcemy jedynie okrążać sadzawkę,czy iść z prądem i nurtem rzeki Bożego prowadzenia? Bagno nie wydziela miłego zapachu,lecz rzeka od tronu Bożego wydziela miły zapach,zapach Chrystusowy,wonność modlitw świętych,wonność modlitw samego Chrystusa,które zanosił i zanosi za nas i innych przed Ojcem. Czy chcemy wejść na wesele baranka pachnąc Chwałą Bożą czy diabelskim strachem,zwiedzeniem i lenistwem pychy?! 

Słowo mówi,że biednych zawsze u siebie mieć będziemy.. I mówi prawdę. Będąc ubogaceni we wszelką duchową łaskę i prawdę,lepiej sami się między nich zaliczmy zwiastując dzieło Boże,nie szukając swego,.. Niż będąc wyniosłymi lub upartymi stać się zaliczeni tam przez Jezusa,który nazwie nas lekkimi,pożałowania godnymi,nagimi,biednymi,złymi sługami,którzy nie poszli za 99 owcami dla Pana,ale jak durne osły,zawiesiwszy sobie przed oczami lusterko wpatrzeliśmy się w siebie,nie patrząc już na Chrystusa.. 

Biednymi jesteśmy jeśli starając się stałe poprawiać fałdy swego coraz to bogatszego płaszcza doglądając jedynie siebie..
Ale głęboko wierzę,że nawet Bartymeusz który zrzucił swój płaszcz żebraczy,wyprzedzi nas do królestwa Bożego. My staramy się poprzez własne uczynki przygotować sobie jak najokazalsze ,,wejście" na wesele baranka,zapominając że to co zewnętrzne usypia nas i związuje,byśmy nie szykowali sobie świątyń w sobie,skarbców pełnych Bożej oliwy,oliwy Słowa,prawdy i poznania i empatii.. To nie nasza zewnętrzna kunsztowna natura usłyszy głos Boży,lecz jedynie wewnętrzna Nowa natura,wypróbowana w dziełach Bożego posłuszeństwa,posłyszy Głos Boży,wzywający na wesele baranka,na którym będą głównie ci,do których pyszny i leniwy chrześcijanin ma ,,za daleko"... 

Biedni duchowo ludzie,są daleko od naszej wygody i miary naszego czasu,który skrupulatnie liczymy,licząc na to,że Bóg zrozumie, ,,że nie mamy czasu".. 
Żniwo dojrzałe do zbioru rośnie na polach i między opłotkami,nie rośnie wśród pubów i dyskotek i naszych biur szukając rozrywek.. Ucieknijmy z miast i bądźmy wołającymi na polach,wsiach i między opłotkami.. Każdy kto szuka Jezusa i zbawienia wyjdzie nam na spotkanie,bo zaprowadzi ich Duch Boży między nas.. Miasta naszej wygody i naszego bezpieczeństwa,są zbyt głośne na głoszenie ewangelii,znajdujmy ciche miejsca na spotkania z Panem,a on zapełni wzgórza,pola i parki,zapełni żniwem gotowym i dojrzałym,żniwem głodnym naszych słów i odwagi podążania za Chrystusem..

Jeśli znamy Słowo prawdy ewangelii i chcemy się nim dzielić w posłuszeństwie Panu,to prawdziwie Bóg obdarzy nas swym błogosławieństwem i zamieni strach na radość zwiastowania. JA PRAGNĘ mieć zawsze ubogich u siebie i wokół siebie,biednych duchowo i w rozpaczy tęsknoty od Pana,chcę tego błogosławieństwa od mego Pana. Jest to dla mnie błogosławieństwo,gdyż każdy z nich napełni moje wnętrze oliwą swego świadectwa nawrócenia i uwolnienia. Każdy z nich przypomni mi rzeczy dawne,gdy sam byłem ubogim w granicach działania łaski Bożej i zostałem nakarmiony i napojony Chrystusem. Pragnę szczerze ,by mieć do kogo głosić Boga żywego,Boga Abrahama,Izaaka i Izraela.
Czy naprawdę mógłbym szczerze składać świadectwo,że głoszę lub chcę zwiastować,jeśli wokół mnie nie ma tych których Pan posłał do mnie po chleb  i wodę życia? A przecież Pan zna prawdziwe zamiary naszego serca! 
Jeżeli my nawróciliśmy się w pełni odwagi podążania za Jezusem,to jakże jeszcze mamy żyć w strachu przed zwiastowaniem!!? Jeżeli prawdziwie uwierzyliśmy,prawdziwie zwiastować będziemy. Duch Boży nie jest tchórzem i leniwym sługą,więc i my nie bądźmy,jeśli Jego moc przyjęliśmy. 

Biednych duchowo zawsze u siebie mieć będziemy,lecz będą oni dla nas sądem Bożym na tym świecie. I albo zapragną uwolnienia w nas Jezusa , albo Barabasza.. Albo będziemy wolni,albo będziemy uwięzionymi.. Wołajmy tak jak Bartymeusz: Jezusie,synu Dawida zmiłuj się nad nami! Wołajmy coraz głośniej i coraz bardziej szczerze,by On-Pan łaski zmiłował  się nad nami i naszym zwiastowaniem. A wtedy my zmiłujemy się nad tymi,którzy nas oczekują. Nie szukajmy swego,ale szukajmy woli Pana,szukajmy tak by Go znaleźć i by nas posłał między  tych których wybrał nam na przyjaciół w poznaniu prawdy ewangelii. Zakochajmy się w zwiastowaniu,zakochajmy się w Bożym Słowie,zakochajmy się w posłuszeństwie i pokorze, zakochajmy się i w miłości Bożej trwajmy,gdyż tylko zakochana oblubienica wejdzie na wesele i przed Tronem Boga Ojca poślubi Jego syna. Amen.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz