,,Biednych
ZAWSZE U SIEBIE mieć będziecie.."
W jakim
sensie biednych?
Ubogich
fizycznie z powodu ułomności cielesnej?
Ubogich
materialnie odzianych jedynie w niedostatek?
A może
wreszcie ubogich duchowo,bez życia w Bogu?
Jaki aspekt
BRAKU jest dla człowieka najdotkliwszy? A może zawiązany przez diabła potrójny
węzeł tych trzech ułomności? Przecież związanym można być aż do bólu przez
każdą z tych rzeczy i równie mocno doświadczać agonii umierania w narzekaniach
i wygrażaniu wobec wszystkich i wszystkiemu..
Biednych
zawsze mieć będziemy,nie możemy od nich ,,uciec" na osobność własnego
egoistycznego JA,te biedne duchowo stworzenia Boże,otaczają nas i niwelują sobą
nasze świątynki na wzgórzach,świątynki pychy i samozadowolenia z poziomu
naszego chrześcijaństwa. Nie możemy się w niczym wzbić by być bliżej
Boga,JEŚLI pragniemy służyć Bogu żywemu,ci którzy są ubodzy
duchowo,ściągają nas linami z powrotem! Każdy ich ruch wokół nas krzyczy:
Głoście Nam!!! Głoście nam Boga żywego,Boga który nas stworzył!
Życie prze
okrutnie drwi z tych,którzy wznoszą swe oczy do Boga,ale nie wznoszą swych serc
i nie szukają Jego planów dla świata wokół,świata biednych duchowo ludzi z
których my sami zostaliśmy wyrwani. Chciałoby się wierzyć,że Jezus miał tu na
myśli jedynie ludzi głodnych chleba doczesnego,to by nas rozgrzeszało, dawało
komfort do naśladowania się nawzajem w głoszeniu o wypieku chleba,zamiast w
głoszeniu ewangelii,w której jest przepis na chleb duchowy z nieba..
Jakim
chlebem chcemy dziś karmić bezdomnych w oddaleniu od domu Pana?
Nie
zaniedbujmy nakarmienia fizycznego,ale czyńmy też dla nich uczty duchowej
ewangelii,uczty z chleba ciała i krwi Jezusa. Czyż ewangelia nie jest jedynym
chlebem i pokarmem głodnych duchowo? Godnym rozdawania bez wypominania?
Biednych
duchowo zawsze będziemy mieć u siebie,dokądkolwiek pójdziemy,zawsze spotkamy
kogoś,kto potrzebuje nas,choć często my tak nie uważamy,odsyłamy ich potrzeby
od siebie,szukając już innej drogi i innego rodzaju zwiastowania. Tworzymy
enklawy chrześcijaństwa,zamknięte kręgi dla wybranych,nie wiedząc,że Jezus za
nami nie poszedł.. Wpadamy w sidła ,,resztek ułomków" ,pokarmu który
marnujemy nie rozdając,a więc Jezus zbierze od naszych dusz to co zostało,by
się ,,nie zmarnowało",zbierze i przyda tym,którzy darem Bożym ku
pomnożeniu zawiadują,dla przyczynienia się Bożej łaski i miłosierdzia,które już
u drzwi jest.. Te drzwi właśnie Jezus otwiera i sprasza na wesele tych,którzy
głodnych duchowo umiłowali,a więc miłowania Pana dostąpią,wejdą do radości i
odpocznienia swego Pana,wejdą by odpocząć od dzieł swoich w Chrystusie Jezusie.
Bóg oczekuje,że rzeka Jego łaski,prawdy i chwały będzie się poprzez nas
przelewać i otwierać oczy niewidomym na Boga,jeśli zatrzymujemy duchowy
pokarm,rzeka ta zamienia się w nas w bagno i staje się jednorazowym cudem jak
sadzawka Syloam,sadzawka,której woda w akcie posłuszeństwa była użyta,by
otworzyć oczy ślepemu od urodzenia,lecz nikt inny już z niej tego daru nie
otrzymał.. Czy więc my mamy być tylko sadzawką,bagnem w którym ugrzązł nasz
własny początek zbawienia? Czyż rzeka Bożych możliwości nie poszerza granic i
palików naszych własnych możliwości,które poddajemy Stwórcy by pomnożył jak
oliwę wdowy z Sarepty? Jeśli mamy pragnienie niesienia ewangelii do ubogich
duchowo,to czy chcemy jedynie okrążać sadzawkę,czy iść z prądem i nurtem rzeki
Bożego prowadzenia? Bagno nie wydziela miłego zapachu,lecz rzeka od tronu
Bożego wydziela miły zapach,zapach Chrystusowy,wonność modlitw świętych,wonność
modlitw samego Chrystusa,które zanosił i zanosi za nas i innych przed Ojcem.
Czy chcemy wejść na wesele baranka pachnąc Chwałą Bożą czy diabelskim
strachem,zwiedzeniem i lenistwem pychy?!
Słowo
mówi,że biednych zawsze u siebie mieć będziemy.. I mówi prawdę. Będąc ubogaceni
we wszelką duchową łaskę i prawdę,lepiej sami się między nich zaliczmy
zwiastując dzieło Boże,nie szukając swego,.. Niż będąc wyniosłymi lub upartymi
stać się zaliczeni tam przez Jezusa,który nazwie nas lekkimi,pożałowania
godnymi,nagimi,biednymi,złymi sługami,którzy nie poszli za 99 owcami dla
Pana,ale jak durne osły,zawiesiwszy sobie przed oczami lusterko wpatrzeliśmy
się w siebie,nie patrząc już na Chrystusa..
Biednymi
jesteśmy jeśli starając się stałe poprawiać fałdy swego coraz to bogatszego płaszcza
doglądając jedynie siebie..
Ale głęboko
wierzę,że nawet Bartymeusz który zrzucił swój płaszcz żebraczy,wyprzedzi nas do
królestwa Bożego. My staramy się poprzez własne uczynki przygotować sobie jak
najokazalsze ,,wejście" na wesele baranka,zapominając że to co zewnętrzne
usypia nas i związuje,byśmy nie szykowali sobie świątyń w sobie,skarbców
pełnych Bożej oliwy,oliwy Słowa,prawdy i poznania i empatii.. To nie nasza
zewnętrzna kunsztowna natura usłyszy głos Boży,lecz jedynie wewnętrzna Nowa
natura,wypróbowana w dziełach Bożego posłuszeństwa,posłyszy Głos Boży,wzywający
na wesele baranka,na którym będą głównie ci,do których pyszny i leniwy
chrześcijanin ma ,,za daleko"...
Biedni
duchowo ludzie,są daleko od naszej wygody i miary naszego czasu,który
skrupulatnie liczymy,licząc na to,że Bóg zrozumie, ,,że nie mamy
czasu"..
Żniwo
dojrzałe do zbioru rośnie na polach i między opłotkami,nie rośnie wśród pubów i
dyskotek i naszych biur szukając rozrywek.. Ucieknijmy z miast i bądźmy
wołającymi na polach,wsiach i między opłotkami.. Każdy kto szuka Jezusa i
zbawienia wyjdzie nam na spotkanie,bo zaprowadzi ich Duch Boży między nas..
Miasta naszej wygody i naszego bezpieczeństwa,są zbyt głośne na głoszenie
ewangelii,znajdujmy ciche miejsca na spotkania z Panem,a on zapełni
wzgórza,pola i parki,zapełni żniwem gotowym i dojrzałym,żniwem głodnym naszych
słów i odwagi podążania za Chrystusem..
Jeśli znamy
Słowo prawdy ewangelii i chcemy się nim dzielić w posłuszeństwie Panu,to
prawdziwie Bóg obdarzy nas swym błogosławieństwem i zamieni strach na radość
zwiastowania. JA PRAGNĘ mieć zawsze ubogich u siebie i wokół siebie,biednych
duchowo i w rozpaczy tęsknoty od Pana,chcę tego błogosławieństwa od mego Pana.
Jest to dla mnie błogosławieństwo,gdyż każdy z nich napełni moje wnętrze oliwą
swego świadectwa nawrócenia i uwolnienia. Każdy z nich przypomni mi rzeczy
dawne,gdy sam byłem ubogim w granicach działania łaski Bożej i zostałem
nakarmiony i napojony Chrystusem. Pragnę szczerze ,by mieć do kogo głosić Boga
żywego,Boga Abrahama,Izaaka i Izraela.
Czy naprawdę
mógłbym szczerze składać świadectwo,że głoszę lub chcę zwiastować,jeśli wokół
mnie nie ma tych których Pan posłał do mnie po chleb i wodę życia? A
przecież Pan zna prawdziwe zamiary naszego serca!
Jeżeli my
nawróciliśmy się w pełni odwagi podążania za Jezusem,to jakże jeszcze mamy żyć
w strachu przed zwiastowaniem!!? Jeżeli prawdziwie uwierzyliśmy,prawdziwie
zwiastować będziemy. Duch Boży nie jest tchórzem i leniwym sługą,więc i my nie
bądźmy,jeśli Jego moc przyjęliśmy.
Biednych
duchowo zawsze u siebie mieć będziemy,lecz będą oni dla nas sądem Bożym na tym
świecie. I albo zapragną uwolnienia w nas Jezusa , albo Barabasza.. Albo
będziemy wolni,albo będziemy uwięzionymi.. Wołajmy tak jak Bartymeusz:
Jezusie,synu Dawida zmiłuj się nad nami! Wołajmy coraz głośniej i coraz
bardziej szczerze,by On-Pan łaski zmiłował się nad nami i naszym
zwiastowaniem. A wtedy my zmiłujemy się nad tymi,którzy nas oczekują. Nie
szukajmy swego,ale szukajmy woli Pana,szukajmy tak by Go znaleźć i by nas posłał
między tych których wybrał nam na przyjaciół w poznaniu prawdy
ewangelii. Zakochajmy się w zwiastowaniu,zakochajmy się w Bożym
Słowie,zakochajmy się w posłuszeństwie i pokorze, zakochajmy się i w miłości
Bożej trwajmy,gdyż tylko zakochana oblubienica wejdzie na
wesele i przed Tronem Boga Ojca poślubi Jego syna. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz